piątek, 2 maja 2008

Michael Jackson..nieszczęśliwy król


Kiedyś nazywano go królem. Królem popu, bo nikt inny nie sprzedawał tylu płyt (ponad 210 milionów w całej karierze!), nikt nie nagrywał takich przebojów i nikt nie kręcił tak widowiskowych teledysków.

Gdy był na szczycie, śpiewał nawet o tym, że u człowieka nieważny jest kolor skóry, choć sam wydawał majątek na operacje mające uczynić go białym. To zniszczyło jednak tylko jego zdrowie. Karierę złamał mu skandal związany z oskarżeniami o pedofilię. Od niedawna Michael co jakiś czas przebąkuje o wielkim powrocie, ale z przecieków z jego pilnie strzeżonej prywatności wynika raczej, że w tak katastrofalnej kondycji psychicznej i fizycznej jeszcze nie był. Czy to definitywny koniec?
Niespełna dwa tygodnie temu telewizja Fox News poinformowała, że uzależniony od leków gwiazdor cierpi na ciężką niewydolność wątroby. Jackson, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej zapowiadał spektakularny comeback, musiał zawiesić wszystkie plany i poddać się leczeniu w jednym ze szpitali w Los Angeles. Choć lekarze i ludzie związani z Michaelem konsekwentnie odmawiają komentarzy w tej sprawie, zdaniem amerykańskich dziennikarzy stan "Jacko" był bardzo poważny, stwierdzono u niego uszkodzenie wątroby spowodowane uzależnieniem od leków i alkoholu oraz ciężką depresję. Jakby tego było mało, dostępu do gwiazdora praktycznie nie ma jego rodzina, która o izolowanie Michaela przed światem oskarża jego menedżerów. O pomoc w tej sprawie krewni Jacksona zwrócili się do samego Thomasa Meserau, adwokata, który udowodnił niewinność króla popu w procesie o molestowanie dzieci.

Nawet jeśli Meserau po raz kolejny wyciągnie go z kłopotów, a lekarze raz jeszcze postawią go na nogi, trudno wyobrazić sobie, by ktokolwiek był w stanie uratować karierę "Jacko". Mało kto bowiem pamięta, że ostatni niezły, a przy tym dobrze sprzedający się album, gwiazdor nagrał 16 lat temu ("Dangerous"). Ostatnie lata to pasmo artystycznych i komercyjnych wpadek.Po raz pierwszy na scenę wyszedł w wieku sześciu lat, jako członek rodzinnego The Jackson Brothers, a potem The Jackson 5. Zanim grupa podpisała kontrakt z Motown Records w 1968 roku, Jacksonowie występowali w małych salach, czasem, żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze, przychodziło im śpiewać w... klubach ze striptizem. Wszystko zmieniło się, gdy pierwsze cztery single z debiutanckiej płyty The Jackson 5 wylądowały na pierwszych miejscach listy przebojów ,,Billboardu". Michael szybko rozpoczął karierę solową. W równie obiecujący sposób, bo śpiewana przez niego piosenka "Ben" też stała się hitem.
Przełomem okazała się znajomość z kompozytorem i producentem Quincy Jonesem. Pierwszym efektem tej współpracy był przebojowy album "Off The Wall" z 1979 roku, który rozszedł się w 20 milionach egzemplarzy.

To był jedynie przedsmak gigantycznego sukcesu "Thrillera", płyty, która zrobiła z Jacksona supergwiazdę i radykalnie odmieniła muzykę pop. "Thriller" był najlepiej sprzedającym się albumem w historii przemysłu fonograficznego (105 milionów egzemplarzy; 27 razy platyna w USA!). Aż siedem z dziewięciu zamieszczonych na nim piosenek stało się przebojami (w tym "Billie Jean", "Beat It", czy tytułowy "Thriller"). W świecie muzyki rozrywkowej początku lat 80., w którym nadal dominowali biali, Jackson przebił się jako pierwszy czarnoskóry wykonawca. Jego słynny teledysk do utworu "Thriller" był pierwszym klipem afro-amerykańskiego artysty, który regularnie wyświetlano w MTV.

Nie zdarzyło się to przypadkiem. "Jacko" doskonale wiedział, jak wykorzystywać potęgę telewizji do promowania swojej muzyki. Nie żałował pieniędzy na wideoklipy.
Jackson nigdy później nie osiągnął poziomu artystycznego "Thrillera". Nagrany w 1987 r. album "Bad" potwierdził jego umiejętności, choć wielu zarzucało mu głównie powielanie sprawdzonych patentów. Płyta sprzedawała się znacznie gorzej od swojej poprzedniczki, ale i tak okazała się gigantycznym sukcesem kasowym. Podobnie było w przypadku albumu "Dangerous". Zaś późniejszy dorobek, na końcu którego znajduje się krążek "Invincible", to już tylko świadectwo upadku gwiazdora.

Michael był często bohaterem pism brukowych. Zaczęło się od jego jaśniejącej skóry i licznych operacji plastycznych (sam Jackson w swojej autobiografii przyznał się do zaledwie trzech operacji; zmianę wyglądu miał zawdzięczać... diecie i dorastaniu). Potem Michael sprzątnął sprzed nosa swojemu przyjacielowi Paulowi McCartneyowi prawa do piosenek Beatlesów, był podejrzewany o spanie w komorze tlenowej i kupno kości Josepha Merricka (na podstawie jego biografii David Lynch nakręcił film "Człowiek słoń").

Jeszcze przed oskarżeniami o pedofilię, prasa nadała gwiazdorowi przydomek "Wacko Jacko" (czyli "szurnięty Jacko"). Ponoć on sam serdecznie go nie znosił i wolał, gdy ludzie mówili na niego: król popu. Na oba przydomki jak najbardziej zasłużył. Na ten drugi również, wszak żaden inny artysta w ciągu swojej kariery nie zdobył tylu nagród, tytułów i nie sprzedał takiej ilości płyt. Niestety dziś po jego sławie pozostało już tylko wspomnienie.......

Brak komentarzy:

Archiwum bloga