wtorek, 29 kwietnia 2008

" Przedwczesna śmierć małego smoka 'su long'..."

Bruce Lee (właściwie Lee Jun Fan) urodził się 27 listopada 1940 roku w San Francisco w Stanach Zjednoczonych. Był czwartym dzieckiem swoich rodziców. Według chińskiego kalendarza rok 1940 był rokiem smoka. Z tego powodu Bruce otrzymał później przydomek su long co znaczy mały smok. Jego rodzice byli śpiewakami operowymi. W Stanach powodziło im się kiepsko. Bruce miał zaledwie kilka lat kiedy zdecydowali się wyjechać do Hongkongu. Tam ojciec otrzymał dobrą, zgodna z jego aktorskim wykształceniem pracę. Wkrótce cała rodzina zamieszkała we własnym domu w luksusowej dzielnicy miasta. Bruce wychowywał się w dobrobycie. On i całe jego rodzeństwo uczyli się w renomowanych szkołach. Jako sześciolatek zagrał w swoim pierwszym filmie pt. "Narodziny ludzkości", okazał się on kiepski. Kolejny film "Kid Cheung" - "Dzieciak Cheung" nakręcił kiedy miał lat 8. Tym razem zdobył fanów w całym Hongkongu.

Jego ojciec był fanatykiem zdrowia i rozwoju duchowego. Namawiał Bruce'a by zaczął ćwiczyć sztuki walki, jednak jego to nie interesowało - do czasu. Gdy miał 14 (lub 13) lat pewnego razu został pobity. Po tym incydencie sam zwrócił się do przyjaciela rodziny - Yip Mana (wielkiego mistrza kung-fu) - aby nauczył go samoobrony. Pierwszym stylem jaki poznał Bruce był Wing Chun (lub Wing Tsun - dwa sposoby zapisu tej nazwy wynikają z problemów przy translacji alfabetu chińskiego na angielski), ponieważ właśnie jego uczył Yip Man. Gdy młody Bruce zaczął trenować zauważył u siebie znaczną poprawę koncentracji. Po pewnym czasie potrafił tak dobrze skupiać uwagę na wykonywanym ćwiczeniu (bądź też innej czynności), iż stał się najlepszy niemal we wszystkim czym się zajmował. Jego nauczyciel Yip Man zauważył u niego talent. Nastawienie Bruce'a - ogromna chęć bycia najlepszym, poświęcanie się treningom, a przy tym brak zarozumiałości - sprawiło, że jego nauczyciel stał się także przyjacielem.

Gdy miał kilkanaście lat wstąpił do gangu młodzieżowego. Szybko został jego przywódcą. Nie robił tego dla pieniędzy (tych mu nie brakowało) lecz dla tego, że bardzo lubił bić się na ulicach. Jedna z takich walk, którą stoczył z pretendentem do przywództwa w gangu na dachu pięciopiętrowego budynku o mało nie skończyła się śmiercią jego i przeciwnika.

Bruce był prawdziwym fanatykiem kung-fu. Ćwiczył w każdej wolnej chwili, nawet przy jedzeniu. Powtarzał do znudzenia, tysiące razy (bez przesady) poszczególne elementy obrony i ataku. Koniecznie chciał być najlepszy. Predyspozycje fizyczne, ale przede wszystkim wieloletni, intensywny trening sprawiły, że był.

Po szkole podstawowej (czy jak to się tam w Chinach nazywa) rodzice posłali go do ekskluzywnego Saint Francis Xarier College, gdzie był już prawdziwym idolem dla swych rówieśników. Miał duże powodzenie u dziewcząt. Treningi pociągały go bardziej niż nauka, jednak nie miał z nią kłopotów. Był bardzo ambitny, brał udział w wielu konkursach m.in. bokserskich i zawsze zwyciężał. Zawsze i wszędzie musiał być najlepszy.

Kolejnym jego filmem był melodramat "Orpham Ah Sam" (nie wiem co to znaczy). Film ten był oparty na jego własnej biografii, odniósł duży sukces i przysporzył Bruce'owi popularności w całym Hongkongu. Obraz ten opowiadał o chłopaku, który w pewnym momencie swojego dojrzewania (okresu trudnego dla wielu) stanął przed następującym wyborem: albo przynależność do gangu i uczestnictwo w ulicznych bijatykach, albo uczciwa nauka w szkole. Na końcu wybiera oczywiście to drugie. Wiele lat później, w jednym z wywiadów Bruce powiedział: "Gdybym nie został gwiazdorem filmowym, z pewnością byłbym gangsterem".

W 1958 roku, mając osiemnaście lat i dyplom ukończenia szkoły w kieszeni Bruce wyjeżdża do miejsca swego urodzenia - San Francisco w USA, by rozpocząć tam wielką karierę filmową (a może by uciec przed konsekwencjami bycia młodocianym gangsterem?). Początkowo mieszkał u przyjaciela ojca, Robbiego Chau. Po kilku miesiącach przeprowadził się do Seattle i rozpoczął studia filozoficzne. W nocy pracował dorywczo m.in. jako kelner. Wtedy zaczyna uczyć kung-fu, najpierw swoich przyjaciół, potem wszystkich, którzy mogą zapłacić (potrzebował pieniędzy na studia i przeżycie, musiał jakoś zarabiać). W tamtych czasach Chińczycy nie chcieli uczyć niechińczyków, a pobieranie opłat za naukę było nie do pomyślenia. To mniej więcej tak, jak gdyby u nas trzeba było płacić za wstęp do kościoła albo lekcję religii. Bruce uczył niechińczyków i brał za to pieniądze!

Na uniwersytecie, na którym studiował poznał studentkę medycyny Linde Emery (Amerykankę). Niedługo potem wziął z nią ślub. Porzucił studia i otworzył własną szkołę kung-fu o nazwie "Bruce Lee's Kung-Fu Instytute". Chińska społeczność Seattle dowiedziała się o tym, że uczy niechińczyków. Przysłali do niego człowieka, który miał go zhańbić. Przyszedł i powiedział: "Jeśli mnie pokonasz, możesz uczyć niechińczyków. Jeśli ja wygram, zamkniesz szkołę" - wygrał Bruce. Jednak nie przyszło mu to łatwo.

Zagrał w filmie "Longstreet" - "Długa ulica" i w serialu "Green hornet" - "Zielony szerszeń". Ten drugi był całkiem niezły i dzięki temu szkoła Bruce'a stała się sławna. Ludzie walili tłumem. Uczył m.in. Steve'a McQuinn'a i James'a Coburn'a. Mówił: "To co robię jest bardzo dochodowe. Żądam za dziesięć godzin nauki 500 dolarów i ludzie walą tłumem. Podwajam cenę i także przychodzą. Nie miałem pojęcia jak wielu ludzi interesuje się chińską sztuką walki".

Linda urodziła mu dwójkę dzieci: synka Brandona i córeczkę Shannon. Tak mówił o swym związku z Lindą: "Pamiętam pierwsze lata naszego małżeństwa jako obłędnie szczęśliwe".

Po sukcesie "Zielonego szerszenia" myślał, że dostanie propozycje udziału w następnych filmach, jednak nikt go nie chciał. Dopiero gdy wystąpił w programie telewizyjnym (o dużej oglądalności), w którym połamał kopnięciem cztery z pięciu desek zawieszonych na sznurach, jeden z szefów wytwórni filmowej w Hongkongu zaproponował mu udział w filmie "Big Boss" - "Wielki szef". Aby wziąć udział w jego kręceniu Bruce musiał wrócić do Chin. Na początek dali mu drugoplanową rolę, jednak po zrobieniu kilku pierwszych scen reżyser był zachwycony Bruce'em i rozbudował jego rolę do pierwszoplanowej. Film ten odniósł wielki sukces w całej Azji. Bruce stal się bardzo popularny. Następny obraz nosił tytuł "Fist of fury" - "Wściekła pięść", a dosłownie "Pięść wściekłości". Pobił on wszelkie rekordy kasowe. Następnie był film "Way of the dragon" - "Droga smoka", nad którym Bruce domagał się pełnej kontroli. Sam go wyprodukował, wyreżyserował i zagrał w nim. Potem było ich jeszcze kilkanaście i każdy zdobywał duże uznanie. Razem z tymi, w których wystąpił jako dziecko i tymi nakręconymi w Stanach było ich 18. Ostatnim jego filmem, którego nie dokończył z powodu śmierci (jednak film ukazał się na ekranach) był "Game of death" - "Gra śmierci". Na planach zdjęciowych z udziałem Bruce'a aktorzy walczyli naprawdę (oczywiście wcześniej ustawiali choreografię i nie używali całej siły w uderzeniach). Bruce prawie nigdy nie korzystał z pomocy kaskaderów. Sam potrafił zagrać większość trudnych scen, gdyż był świetnie wygimnastykowany i zręczny.

Bruce Lee stworzył swój własny styl kung-fu. Nazwał go Jeet Kune Do co w zależności od tłumaczenia oznacza Droga Przechwytującej Pięści, lub Sposób przechwycenia Pięści. Styl ten powstał z połączenia wszystkich sposobów walki, których uczył się Bruce, a było tego sporo. Różne style kung-fu, wiele odmian boksu, jujitsu, aikido, kempo, taekwond-do (zwłaszcza w zakresie technik powietrznych) i rozmaite odmiany karate. A także walkę bronią np. nunchaku. Uważał, że bariery stylowe ograniczają go, więc stworzył Jeet Kune Do, w którym nie ma żadnych ograniczeń. Ten sposób walki określany jest czasem jako "styl bez stylu". Napisał książkę "Tao of Jeet Kune Do", jednak nigdy jej nie wydał. Dopiero po jego śmierci zrobiła to jego żona.

Oto przypuszczalna przyczyna jego śmierci: W 1973 roku Bruce miał 32 lata i bardzo dużo pracował. Przyjaciołom mówił, że jest zmęczony.
20 lipca 1973 roku wieczorem przebywał u Betty Ting Pei, która była jego kochanką. Odczuwał silny ból głowy. Wziął środek nasenny o działaniu przeciwbólowym, który prawdopodobnie popił niewielką ilością alkoholu. Czół się coraz gorzej. O 22:30 Betty wezwała pogotowie. Do szpitala przewieziono go już w stanie śpiączki. Zajęli się nim lekarze, jednak to nie pomogło. 20 lipca 1973 roku o godzinie 23:22 stwierdzono zgon Bruce'a Lee. Po jego śmierci opinia publiczna domagała się opublikowania wyników sekcji zwłok, czego nie zrobiono. Dlaczego? Istnieje podejrzenie, że w ogóle jej nie wykonano. Nagła śmierć młodego, zdrowego człowieka jest dziwna, a mimo to śledztwo w tej sprawie przeprowadzono dopiero kilka miesięcy później i to pod silnym naciskiem opinii publicznej.

poniedziałek, 28 kwietnia 2008

Jim Morrison – wyklęty poeta za zamkniętymi drzwiami



James Douglas Morrison urodził się 8 grudnia 1943 roku w Melbourne, w stanie Floryda. Fani muzyki rockowej pamiętają tę barwną postać jako lidera The Doors. Zarówno muzyka, jaką tworzył, jak i jego życie toczyło się rytmem, który on sam wyznaczał.

Jim Morrison przyszedł na świat w rodzinie pochodzenia szkocko-irlandzkiego. Wraz z rodzicami, George’m Stephenem i Clarą Clark, wiele podróżował po Stanach Zjednoczonych, a ostatecznie zamieszkali w Kalifornii. Powodem tak częstych przeprowadzek rodziny Morrison była posada ojca w amerykańskiej armii. Jim wyznał później, że ciężkie dzieciństwo z ojcem było inspiracją dla wielu utworów. Podobnie było z wypadkiem samochodowym spowodowanym przez George’a Morrisona w 1947 roku na amerykańskiej pustyni. Samochód Morrisonów wjechał w grupę Indian, prawdopodobnie powodując śmierć części z nich. Nikt nie zna dokładnego przebiegu zdarzenia. Jak opowiadali później członkowie zespołu The Doors Jim lubił wyolbrzymiać wydarzenie na pustyni nadając mu mistyczne znaczenie. Uważał, że jego umysł wchłonął dusze zabitych Indian i to one podpowiadają mu, jak pisać piosenki i poematy. Krwawiące ciała na poboczu pustynnej drogi były dla niego inspiracją. Wspomnieniami tego widoku są piosenki Dawn’s Highway, Peace Frog oraz Ghost Song.

W 1965 roku na plaży Venice w Los Angeles student szkoły filmowej na Uniwersytecie Kalifornijskim, Jim Morrison spotyka innego studenta, Raya Manzarka. Po krótkiej rozmowie i wymianie planów na przyszłość, którą oboje wiązali z muzyką, Ray doszedł do wniosku, że powinni założyć zespół. Zaprosili do współpracy swoich kolegów: jazzowego gitarzystę Robby’ego Kriegera i Johna Densmore’a – jazzowego perkusistę. Na plaży Venice powstaje legenda psychodelicznego rocka – The Doors.

Wydali razem wiele płyt, zagrali niezliczoną ilość koncertów, zdobyli wiele czołowych miejsc list przebojów. Ich muzyka była równie oryginalna i innowacyjna jak i oni sami. A szczególnie postać Jima Morrisona.

Jim pisał nie tylko teksty piosenek dla swojego zespoły, był także poetą. Sam chciał być uznawany za poetę, jednak większość fanów widziało w nim tylko muzyka. Jim napisał wiele wierszy, wydał 5 zbiorów poezji i 4 poematy. Jego twórczości nie można przypisać żadnemu nurtowi, krytycy skłaniają się jednak ku surrealizmowi. Dzięki jego współczesnym wierszom Jim został zaliczony do grona poetów przeklętych. Większość wierszy Jim pisał pod wpływem alkoholu, najczęściej whisky.

Wszyscy, którzy żyli wokół Jima doskonale wiedzieli o jego uzależnieniach. Już we wczesnej młodości Jim zaczął nadużywać alkoholu i narkotyków. Pozwalał na to jego liberalny styl życia, a także filozofia Nietzchego („co cię nie zabije, to wzmocni”) oraz Arthura Rimbaud. Nie wiemy, ile utworów The Doors powstało pod wpływem narkotyków i alkoholu. Udokumentowane koncerty pokazują pijanego i odurzonego Jima śpiewającego, tańczącego swoje psychodeliczne tańce i masturbującego się na scenie. Takiego pokochały i zapamiętały go tłumy. Ekscentryczny lider The Doors stał się ikoną pop-kultury.

Oprócz narkotyków i alkoholu życiem Morrisona rządziły kobiety. Główną rolę odegrała Pamela Courson. Nie byli tak naprawdę małżeństwem, ale przez kilka lat Pamela przedstawiała się nazwiskiem Morrison. Ich związek można z pewnością określić jako burzliwy, z głośnymi awanturami i wieloma rozstaniami. Problemem dla obojga był sam związek, który ograniczał ich wolność. Zarówno Pamela, jak i Jim mieli liczne romanse w trakcie trwania ich związku, co doprowadzało do kłótni i rozstań. W 1970 roku Jim wziął magiczny ślub z dziennikarką Patricią Kennaely. Mimo iż oboje podpisali potrzebne dokumenty, ich małżeństwo nigdy nie było ważne w świetle prawa. Poza tymi związkami Jim sypiał z wieloma fankami i gwiazdkami ówczesnych czasów. Wśród nich są także znane nazwiska, jednak żadne z tych wiadomości nigdy nie zostały potwierdzone.

W marcu 1971 roku Jim przeniósł się do Paryża. Wiadomo, że Morrison popadł w głęboką depresję i planował powrót do Stanów Zjednoczonych, jednak był tak zachwycony architekturą Paryża, że nie mógł zrezygnować ze spacerów po mieście.
3 lipca 1971 roku Pamela Courson znalazła ciało Jima Morrisona w wannie w jego apartamencie w Paryżu. Koroner obecny na miejscu zbrodni stwierdził, że nie ma żadnych śladów popełnienia przestępstwa, a w takim przypadku francuskie prawo nie dopuszcza autopsji. Ta nie została wykonana, więc nigdy nie poznamy odpowiedzi na pytania dotyczące faktycznych powodów śmierci Jima. 27-latek zmarł najprawdopodobniej na zawał serca spowodowany przedawkowaniem narkotyków.
Później powstało wiele teorii dotyczących przyczyn śmierci Morrisona. Od najbardziej niedorzecznych, jak porwanie jego duszy przez kosmitów czy sfingowanie śmierci przez niego samego i wyjazd do Afryki, aż po całkiem prawdopodobne, jak wykrwawienie czy zabójstwo przez Pamelę. Zagadka śmierci Jima na zawsze pozostanie nierozwiązana.

Jim Morrison został pochowany na cmentarzu Pere-Lachaise w Paryżu w zakątku poetów. Francuskie władze postawiły popiersie Jima na jego grobie, jednak w roku 1973 zostało skradzione. Podobnie stało się z nowym pomnikiem stworzonym przez Chorwata Mladena Mikulina w 1988. Do dziś miejsce spoczynku przeklętego poety odwiedzają tysiące fanów The Doors, co sprawia wiele kłopotów władzom cmentarza. Nie raz zbierano z grobu liście marihuany i papierosy, zresztą grób Morrisona jako jedyny na całym cmentarzu jest chroniony przez strażnika.

Jim Morrison umarł w młodym wieku. Przytłoczony sławą w Hollywood postanowił uciec do Francji. Jednak kraina marzeń ciągnęła się za nim niczym zły sen, każąc mu spocząć na największym cmentarzu Paryża. Hollywood i fani, od których chciał uciec, teraz przychodzą do niego.

Więcej o Jimie Morrisonie można przeczytać w książce Jerry’ego Hopkinsa i Danny’ego Surgermana Nikt nie wyjdzie stąd żywy lub obejrzeć w filmie Oliviera Stone’a The Doors (w roli Morrisona Val Kilmer, Pameli Courson Meg Ryan).

czwartek, 24 kwietnia 2008

John Belushi i komiczne Hollywood...




Niezwykle utalentowany aktor i komik, który rozśmieszał widzów zdecydowanie za krótko. Żywa, wręcz maniakalna gestykulacja, ekspresyjne oczy, podniesiona brew i nieprzewidywalność jego bohaterów zjednały mu grono fanów. Wraz z Danem Aykroydem stworzył niezapomniany duet – szczególnie dzięki filmowi "Blues Brothers". Jego karierę przerwała śmierć z powodu przedawkowania narkotyków.John był najstarszym synem albańskich imigrantów, Adama i Agnes, właścicieli restauracji. Urodził się w Chicago, ale od szóstego roku życia wychowywał w Wheaton, gdzie przeniosła się jego rodzina. W szkole średniej Wheaton Central High School był kapitanem drużyny futbolowej. Zainteresował się też aktorstwem - zagrał w wielu szkolnych przedstawieniach. Za namową nauczyciela porzucił plany zostania trenerem i postanowił zostać aktorem. Po ukończeniu szkoły w 1967 roku występował latem z trupą teatralną w Indianie, wcielając się w różne postacie, od kardynała Wolsey’a w "Annie tysiąca dni" po komicznego detektywa w "Dziesięciu małych Indianach". Zdał potem na Uniwersytet Wisconsin w Whitewater, ale po pierwszym roku został wyrzucony za nieodpowiednie zachowanie.Następne dwa lata John spędził w College DuPage. Ojciec namawiał go, by został partnerem w jego interesie, ale on upierał się przy aktorstwie. Będąc w DuPage, założył grupę komików West Compass Players, wzorowaną na słynnej wówczas chicagowskiej Second City. W 1971 roku został członkiem samej Second City. Występował na scenie sześć nocy w tygodniu, wypracowując swój słynny za niedługo styl. Rok później przeniósł się ze swoją dziewczyną, Judy Jacklin, do Nowego Jorku, gdyż dostał angaż w broadwayowskim musicalu rockowym "Lemmings". Przedstawienie miało być wystawiane przez sześć tygodni, a skończyło się na dziesięciu miesiącach. W 1973 roku został scenarzystą "National Lampoon’s Radio Hour", który dwa lata później zmienił nazwę na "National Lampoon Show".W tym samym, 1975 roku nastąpił przełom w jego karierze. Dzięki słynnemu telewizyjnemu programowi "Saturday Night Live", który wylansował wielu komików, John został gwiazdą. W 1976 poślubił Judy. Trzy lata później John zagrał u Jacka Nicholsona w filmie "Idąc na południe". Tam zauważył go John Landis, który powierzył mu rolę Bluto, rozrabiaki i pijusa, w swoim filmie "Menażeria". Mimo że aktor wystąpił tylko w dwunastu scenach, skradł cały film. W 1979 roku John opuścił wraz z Danem Aykroydem "Saturday Night Live", by poszukać szczęścia w Hollywood. Początek nie był obiecujący – dalszoplanowa rola w "1941" Stevena Spielberga, który okazał się klapą.Jednak rok 1980 przyniósł hit w postaci "Blues Brothers". Film został oparty na skeczach, które duet wykonywał w "Saturday Night Live". Inspiracją była także wydana przez panów płyta, "A Briefcase Full of Blues", oraz ich zamiłowanie do bluesa i soulu w ogóle. Belushi i Aykroyd wcielili się w muzyczny duet, braci Jolieta Jake’a i Elwooda Blues. Słynne stało się ich ubranie – czarny garnitur, takiż kapelusz, cienki czarny krawat oraz okulary przeciwsłoneczne. Obraz dał Johnowi szansę wystąpienia obok swoich idoli, Ray’a Charlesa, Jamesa Browna i Arethy Franklin. W tym czasie uzależnienie Johna od kokainy zaczęło przybierać na sile. Narkotyk był wszechobecny w kręgach show-biznesu, a aktor bardzo szybko nie mógł się już bez niego obejść.W 1981 roku zagrał w filmie "Przez kontynent", gdzie został bezwzględnym chicagowskim dziennikarzem, który zakochuje się w ekspertce od orłów z Kolorado. Zaraz potem pojawił się u boku Aykroyda w "Sąsiadach". Tym razem dla odmiany John wcielił się w spokojnego ojca rodziny, którego życie zostaje przewrócone do góry nogami, gdy w pobliżu zamieszkuje zwariowany Aykroyd. W roku następnym John rozpoczął pracę nad scenariuszem do filmu "Noble Rot". Wynajął pokój w popularnym wśród gwiazd hotelu Chateau Marmont w Los Angeles. Niestety pisać scenariusza nie ukończył, gdyż 5 marca został znaleziony w pokoju martwy. Miał 33 lata. Przyczyną śmierci było przedawkowanie kokainy i heroiny.Rola doktora Petera Venkmana w "Pogromcach duchów" była napisana z myślą o Johnie. Po jego śmierci dostał ją Bill Murray.
Wdowa po Johnie Belushim, Judy, wyszła ponownie za mąż i obecnie nosi nazwisko Judy Belushi Pisano. JW 1989 roku nakręcono kontrowersyjny film biograficzny o aktorze, zatytułowany "Wired", oparty na książce Roberta Woodwarda. W Johna Belushi wcielił się Michael Chiklis.Jego brat, James, także został aktorem...

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Whitney Houston..."Powrót z piekła"


Zniszczona cera, wychudła twarz, podkrążone oczy. Uzależniona od narkotyków Whitney Houston jest na dnie. Legenda królowej popu legła w gruzach. Pozostaje tylko pytanie: czy ona to przeżyje?
Resztki kokainy, szklane fifki do palenia cracku, puszki po piwie, brudne talerze, dziesiątki opakowań po lekach - uspokajających, antydepresyjnych, nasennych, na pobudzenie. Niegdyś elegancka, wyłożona marmurami łazienka nie jest sprzątana od miesięcy. Brudne umywalki ze złotymi kurkami dziś bardziej przypominają wyposażenie miejskiego szaletu niż pokoju kąpielowego za kilkaset tysięcy dolarów. "W tej spelunie mieszka królowa popu" - taki jest podpis pod zdjęciami, które zrobiła Tina Brown, siostra męża Whitney, Bobby'ego. Sprzedała je gazetom, bo twierdzi, że w ten sposób chce pomóc piosenkarce. Wywiad, którego przy okazji udzieliła, zaszokował cały świat.Prawda musi wreszcie wyjść na jaw. Whitney jest uzależniona, i to poważnie. Nie potrafi wytrzymać bez narkotyków nawet jednego dnia. Boimy się, że w końcu przedawkuje i umrze - zdradziła Tina. - Daliśmy się jej oszukać. Zarówno my, w rodzinie, jak i świat show-biznesu, jej fani - dodaje. - Whitney już tyle razy dawała się zamknąć w ekskluzywnych klinikach, gdzie próbowała zerwać z nałogiem. Tyle razy publicznie przyznawała się do brania narkotyków, twierdząc jednocześnie, że najgorsze ma już za sobą, a my po prostu chcieliśmy w to wierzyć - przypomina Tina. Niestety, po każdym kosztownym pobycie w specjalistycznym ośrodku Whitney szybko wracała do dawnych przyzwyczajeń. Tina twierdzi, że wielokrotnie widziała ją w stanie, w którym nie miała nawet siły podnieść się z łóżka, nie mówiąc o tym, by dała radę ogarnąć bałagan wokół siebie. - Jeśli myślicie, że jej sypialnia wygląda lepiej niż łazienka, jesteście w błędzie. Whitney zapomina o podstawowych zasadach higieny. Zjawiskowo piękna gwiazda dziś po prostu śmierdzi. Godzinami siedzi w kałuży moczu, bo zapomniała, że do wypróżnienia używa się toalety. Kiedy jest na potężnym haju, walczy z demonami. Miota się w łóżku lub po pokoju, okalecza się, a następnego dnia pyta, kto jej to zrobił. Albo wpada w paranoję, boi się, że ktoś chce ją zabić. Jest przekonana, że ktoś ją podsłuchuje i obserwuje z ukrycia. Zamyka się w łazience i przez dziurę, którą wydłubała w ścianie, obserwuje to, co dzieje się na zewnątrz. Będąc na głodzie, niszczy wszystko, co stanie jej na drodze - lustra, telefony, wazony, warte tysiące dolarów meble.
Po domu ciągle kręcą się dilerzy. Na narkotyki Whitney wydała już majątek. Crack kupuje prawie codziennie, w ilościach niemalże hurtowych. Czterogramowe porcje narkotyku, które inni podzieliliby na kilka części, pali na raz, mieszając go z marihuaną. A dilerzy chwalą się potem "na mieście", że nikt nie płaci tak, jak była gwiazda. Piosenkarka za porcję wartości 80 dolarów potrafi zapłacić nawet 300. Jeden z jej dostawców obliczył, że na handlu z Whitney i jej mężem zarobił ponad milion dolarów. Sporo kosztują też sztuczne zęby, które piosenkarka gubi, będąc na narkotycznym haju. Pewnie nie każdy wie, że już od dawna nosi protezę. Za każdym razem, kiedy nie może jej znaleźć, prywatny dentysta przysyła jej gońcem nowy komplet wart przynajmniej 6 tys. dolarów.
Za to, co się stało z Whitney, rodzina i fani winią jej męża Bobby'ego. Ponoć to on wprowadził Whitney w świat narkotyków. Kiedy spotkali się w 1989 roku, piosenkarka była u szczytu kariery. Jej album "Whitney" sprzedał się w blisko 20 milionach egzemplarzy. Wtedy to grzeczna dziewczynka z dobrego domu zapragnęła mocniejszych wrażeń. Popularny raper zafascynował ją. Nie dała sobie wytłumaczyć, że ten facet nie jest dla niej. Pobrali się trzy lata później. Whitney zagrała w filmie "Bodyguard", a hit "I Will Always Love You" z tego filmu sprzedał się w rekordowej liczbie 37 mln egzemplarzy, okupując tygodniami pierwsze miejsca list przebojów. Przez kilka następnych lat wszystko, co zaśpiewała Whitney, natychmiast stawało się hitem. Ale coraz częściej wychodziły na jaw tajemnice jej małżeńskiego życia. Najpierw Bobby został aresztowany za jazdę samochodem pod wpływem narkotyków. Dwa lata później Houston wylądowała w szpitalu z silnym krwotokiem z nosa spowodowanym prawdopodobnie przez narkotyki. To właśnie wtedy na lotnisku w Honolulu znaleziono w jej bagażu marihuanę. Ale kto by się tam przejmował marihuaną! Whitney coraz częściej zakładała ciemne okulary, kiedy nie było słońca, i nawet w upalne dni nosiła długi rękaw. Przyjaciele znali przyczynę - jej ciało pokrywały siniaki, efekt awantur z Bobbym. W 2003 roku Whitney publicznie przyznała, że Bobby ją bije. Nie dodała, że agresywny staje się właśnie po narkotykach. Piosenkarka złożyła skargę w sądzie. Rodzina odetchnęła z ulgą - wydawało się, że Whitney po rozstaniu z Bobbym wyjdzie na prostą. Niestety, wybaczyła mu. Bobby wyszedł z aresztu i znów drzwi ich rezydencji szczelnie się zamknęły.Zaczęła coraz mniej koncertować. Chudła, jej uroda gasła, a głos tracił barwę i moc. Zachowywała się coraz mniej racjonalnie.W końcu jednak piosenkarka zdecydowała się na odwyk,Whitney powoli wychodzi na prostą. „Musi jej się udac,bo przecież nie ma takiej drugiej na świecie”

Heath Ladger..."wołanie o pomoc" (za młody, by umrzec)


Od dawna wyglądał zle. Długie,zaniedbane włosy ściągał gumką recepturką. Chodził w poplamionych spodniach, spranym T-shircie i dziurawych, rozczłapanych adidasach. Strasznie się garbił i wyglądało to tak, jakby cały się w sobie kulił. Ze zmęczenia, ze strachu przed światem? Kiedy z kimś rozmawiał, ciezko mu było nawiązac kontakt wzrokowy. Błyszczące jak od gorączki, rozbiegane oczy nie były w stanie skupic się na rozmówcy. Od miesięcy widac było, ze z Heathem coś jest nie tak. Znajomi zrzucali to na zmęczenie, smutek po zerwaniu z narzeczoną,Michelle Williams. W koncu każdy ma czasem gorsze chwile. Kiedy jednak znaleziono go martwego w pustym nowojorskim apartamencie, wśród rozrzuconych tabletek na uspokojenie i sen,Hollywood przezyło szok. Odszedł kolejny młody aktor, który rozpoczynał swoją karierę na szczyt. Kolejny który nie wytrzymał samotnosci i wyścigu po sławę. Miał zaledwie 28 lat...
Ciało Heatha odkryła jego gospodyni we wtorek 22 stycznia 2008 r. Natychmiast wezwała pogotowie i policję, ale było za pózno. Obok łózka młodego aktora ,który od wielu miesięcy zmagał się z depresją i bezsennością, znaleziono stosy lekow. Mówiło się tez, ze to praca zabila Ledgera-by przygotowac się do roli sypiał po dwie godziny na dobę. Ostrzegano go by przystopował. Nie pomogło...

sobota, 12 kwietnia 2008

James Dean – „samobójstwo przez roztargnienie”

James Dean zagrał zaledwie w kilku filmach, ale podbił serca ludzi na całym świecie. Nie wiadomo, czy zostałby zapamiętany, gdyby nie jego tragiczna śmierć.

James Byron Dean urodził się 8 lutego 1931 roku w Marion, w stanie Indiana. 6 lat po jego narodzinach rodzice, Winton i Mildred Wilson Dean, wyprowadzili się do Santa Monica w Kalifornii. Ojciec Jamesa dostał tam posadę technika dentystycznego. Mały Jimmy był wyjątkowo silnie związany z matką. To ona wprowadziła go w tajniki aktorstwa – to dla niej odgrywał sztuki w swoim małym, domowym teatrzyku. Mildred Dean przyczyniła się do późniejszego sukcesu syna oklaskując jego pierwsze, dziecięce zabawy aktorskie. Niestety, matka Jamesa zmarła w 1940 roku, kiedy Jimmy miał zaledwie 9 lat. Jako mały chłopiec stracił najlepszą przyjaciółkę, najwierniejszego widza swoich sztuk i najukochańszą matkę… Ta strata odcisnęła piętno na dalszym życiu Jamesa Deana.

Winton Dean nie był w stanie zaopiekować się swoim 9-letnim synem, więc postanowił wysłać go do Fairmout w stanie Indiana, do swojej siostry Ortense i jej męża, Marcusa Winslowa. Kiedy James poszedł do szkoły średniej poznał Jamesa DeWeerda – pastora. Nawiązał z nim bliski, emocjonalny kontakt. Pastor stał się jego przewodnikiem po świecie teatru i wyścigów samochodowych, którym James szybko się zainteresował. Za namową pastora James wstąpił także do szkolnych drużyn koszykówki i basseballa, w których odnosił niemałe sukcesy.
Po ukończeniu szkoły średniej James wraz ze swoim przyjacielem, Maxem, postanowił wrócić do Santa Monica i zamieszkać z ojcem i macochą. Po przyjeździe do Kalifornii James zaczął studiować prawo na Uniwersytecie w Santa Monica, jednak szybko porzucił studia i wstąpił do szkoły aktorskiej. Niedługo jednak wytrzymał na uczelni. Postanowił na własną rękę zgłębiać tajniki aktorstwa. Jego marzenie z dzieciństwa, któremu tak bardzo kibicowała ukochana matka, zaczęło się spełniać.

Pierwsze kroki James Dean stawiał w reklamie Coca-Coli. Nie była to praca jego marzeń, miał jednak nadzieję, że choćby tak mały kontakt z aktorstwem i producentami otworzy mu furtkę do Hollywood. Udało mu się – po kilku drobnych rolach w hollywoodzkich produkcjach, takich jak Fixed Bayonets, Sailor Beware czy Has Anybody Seen My Gal został zauważony przez wielkich i możnych Ameryki. Za radą swojego mentora, Rogersa Bracketta, przeniósł się do Nowego Jorku.

W 1953 roku reżyser, Elia Kazan, rozglądał się za odtwórcą głównej roli w jego nowym filmie, Na wschód od Edenu, adaptacji powieści Johna Steinbecka. Kazan w tej roli widział będącego u szczytu popularności Marlona Brando, jednak Paul Osborne, scenarzysta, przedstawił mu 22-letniego Deana. W ten sposób James Dean zasłynął na świecie – film odniósł sukces, a Dean zaczął być porównywany do Marlona Brando.

Po roli w Na wschód od Edenu szybko nadeszła kolejna propozycja – główna rola w filmie Nicholasa Raya, Buntownik bez powodu. Dean zagrał też w filmie Gigant.

Dean nie zdążył zagrać więcej ról. Jego fascynacja wyścigami samochodowymi przyćmiła mu inne aspekty życia. Miała też go niedługo zabić…
Późnym popołudniem, 30 września 1955 roku James Dean i jego mechanik, Rolf Wutherich postanowili sprawdzić swoje Prosche 550 Spyder przed wyścigiem, w którym Jimmy miał wziąć udział. Jechali dość szybko, kiedy nagle z bocznej uliczki wyjechał 23-letni Cal Poly. Samochody pędziły, więc obaj kierowcy nie mieli czasu zareagować, wypadek był nieunikniony. Auta zderzyły się. James i Rolf zostali zabrani do szpitala. Nieprawdopodobne, ale towarzysz Deana w tragicznym wypadku doznał jedynie złamania szczęki i ogólnego potłuczenia ciała. Siła uderzenia wyrzuciła go z auta – to uratowało mu życie. Jimmy nie miał tyle szczęście – trafił do szpitala w krytycznym stanie, a o 17:59 lekarze stwierdzili zgon. James Dean stał się legendą. Jak zeznał później Rolf Wutherich, ostatnie słowa Jamesa brzmiały: „Ten facet musi się zatrzymać, przecież na pewno nas zobaczy”…

James Dean wystąpił w zaledwie trzech filmach. Jednak sprawiły one, że stał się sławny, a miliony kobiet oszalały na jego punkcie. Nie wiadomo jednak, czy Jamesa interesowały kobiety – do dziś spekuluje się na temat jego orientacji seksualnej. Znajdą się świadkowie jego związku z Natalie Wood – partnerką z filmu Buntownik bez powodu, a może także i w życiu, jak również z Marlonem Brando (w swojej autobiografii przyznał się on do kontaktów intymnych z Jamesem). Jego prywatne życie na zawsze pozostanie owiane tajemnicą.

James Dean stał się ikoną z powodu swojej przedwczesnej śmierci. Jimmy miał zaledwie 24 lata, gdy spotkała go śmierć. Wiadomo, że strata matki w młodym wieku przyczyniła się do trudności w zbudowaniu związku. James często wspominał matkę, swoją tęsknotę za nią i żal, że stracił ją tak wcześnie. Jego znajomi wspominają jego ekscentryczną osobowość i sposób życia, znawcy kina podziwiają jego fenomen, a miliony na świecie – kochają.


środa, 9 kwietnia 2008

Bob Marley- pierwsza gwiazda trzeciego świata

Bob Marley urodził się 6 lutego 1945r. we wsi Nine Miles w Saint Ant na Jamajce. Jego ojciec, Norval Marley, był białym oficerem armii brytyjskiej, a matka,Cedella Booker, jamajską piosenkarką i pisarką. 10 lutego 1966 Bob ożenił się z Ritą Anderson.
Jego życie było aktywne, lecz bardzo krótkie. Zmarł w wyniku przerzutów choroby nowotworowej do płuc i mózgu. Inwazja nowotworu zaczęła się od stopy, na palcu której wykryto
czerniaka złośliwego Doradzano mu amputację palca, ale odmówił z powodu rastafariańskich przekonań – „Rastafarianie nie tolerują amputacji. Nie pozwolę się rozczłonkować”. Marley wierzył, że jego wiara zapewni mu wieczne życie, pomimo nowotworu (ostatecznie jednak palec u nogi został amputowany). Był także przekonany, że lekarze to sami oszuści, którzy udają, że mają moce szamańskie. Brał także pod uwagę, że amputacja wpłynie na jego zdolności do tańca oraz na jego karierę w momencie, kiedy był blisko wielkiego sukcesu. Był operowany w celu wycięcia komórek nowotworowych. Jego choroba była ukrywą.
W
1994 roku Bob Marley został wprowadzony do Rock and Roll all of Fame...Marley był szeroko znany z poświęcenia się rastafarianizmowi, który poznał dzięki swojej żonie, Ricie. Pobierał nauki od Mortimera Plannera, uznanego jako jednegoana przed publiczności z ideologów tej religii. Był de facto misjonarzem rastafarianizmu (jego działania i teksty piosenek sugerują, że czynił to w pełni świadomie), przyczynił się do zwrócenia uwagi między Zastosowanie marihuany do rozwoju duchowego jest wzmiankowane w wielu utworach.
Przed śmiercią Bob Marley przystąpił do Ortodoksyjnego (Prawosławn
narodowej na tę religię.
Jako rastafarianin, Bob Marley był wielkim obrońcą
używania marihuany jako sakrementu. Na okładce albumu Catch a Fire widnieje jego zdjęcie, palącego dużego skręta z marihuany.ego) Kościoła Etiopskiego. Przez cały poprzedni rok matka Marleya, Cedella Booker usiłowała nakłonić go, aby przystąpił do Kościoła, lecz Bob odmawiał, mówiąc: Jestem ochrzczony przez ogień. Jednak przekonany że zostały mu tylko dwa tygodnie życia zgodził się na chrzest i przystąpienie do Ortodoksyjnego Kościoła Etiopskiego. Ceremonia odbyła się w hotelu Wellington, a przystąpił do niej Bob Marley, jego żona Rita, oraz ich dzieci. Ceremonii przewodniczył Abuna Izaak Bob Marley otrzymał wówczas imię Berhane Sellasje, oznaczające Światło Świętej Trójcy. Niektórzy rastafarianie uważają, że symbolika tego imienia ujawnia się w nagraniach Boba Marleya, ich zdaniem niemal każdy utwór rozświetlany jest światłem darów Ducha Świętego i inspiracji pochodzącej od Boga.








Gwiazda Boba Marleya w Alei Sław - przy Hollywood Boulevard, w Hollywood

wtorek, 1 kwietnia 2008

Elvis Presley.. żywa legenda

Elvis Aaron Presley (ur. 8 stycznia 1935 w Tupelo, zm. 16 sierpnia 1977 w Memphis) – piosenkarz amerykański. Elvis Presley był prekursorem rock and rolla i jedną z najbardziej znaczących postaci w kulturze masowej XX wieku.

Elvis był przez wiele lat uzależniony od przeróżnych lekarstw, przede wszystkim od pobudzających (oraz antydepresyjnych i nasennych), z którymi po raz pierwszy zetknął się w czasie służby wojskowej w Niemczech. W 1973 roku po rozwodzie z żoną Presley zaczął intensywnie koncertować i chcąc utrzymać mordercze tempo życia przyjmował coraz większe dawki leków; nasennych na noc, pobudzających na dzień, jak również wiele innych, np. przeciwbólowe. Z tego powodu, a także przez upodobanie do nadmiernego spożywania bardzo kalorycznych posiłków, w ostatnich latach życia był bardzo otyły. Zmarł na atak serca 16 sierpnia 1977 w Memphis. Przez jakiś czas wokół jego śmierci krążyło wiele wątpliwości, gdyż wielu fanów nie mogło i nie chciało w nią uwierzyć. Według nich, Elvis wcale nie umarł, a jego śmierć była wielką mistyfikacją. Według jednej z wersji skremowano jego "brata bliźniaka" lub jego woskową figurę, a on sam wiedzie do dziś życie na marginesie świata. Obecnie aspekt jego śmierci został skwapliwie wyjaśniony, np. w biografiach napisanych przez najbliższe mu osoby. Stał się legendą za życia i do tej pory jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów na świecie.

Archiwum bloga